Szedł szedł

Szedł szedł

Szedł szedł
Poprzez las
Poprzez śnieg
Pieśniarz szedł

Usiadł zmęczony
Harfę uchwycił
Zanucił
Skarga i lament

Słowa nie nazwane
Płynęły z serca
Gdy miało już
Załkać

Drzewa pochyliły
Swe konary
Zsyłając sen
Dały  swą siłę

Rankiem gdy
Świt szklił się
W soplach lodu
Gdzie siedział

Wystrzelił przebiśnieg