Ilustrację wykonał
© Tomasz Karelus 1997-1998 |
Naszym dzisiejszym gościem będzie podobno ogromnie zachłanny, złośliwy, irlandzki karzełek.
Zwraca uwagę jego trochę śmieszny strój, jakby wyjęty z kufra XIX wiecznego,
angielskiego eleganta. Lśniące wysokie buty i czarny kapelusz z ogromną klamrą ot cały Leprechaun we własnej osobie.
– Witaj, drogi Gościu.
– Zaraz witaj, powiedz lepiej, gdzie masz tę złotą monetę, którą mi obiecałeś za rozmowę.
– Dlaczego tak zależy Ci na złocie?
– Od niego zależy moja duma, prestiż i władza.
– Podobno również istnienie?
– Tylko wtedy, gdy w moim garncu ilość ich spadnie poniżej niż 10 razy palce obu rąk.
– To 100 sztuk!
– Owszem to ta liczba skąd wiesz. Liczyłeś MOJE PIENIĄDZE!!!
– Ależ skąd uczyłem się matematyki. Powiedz nam masz przyjaciół?
– Tak. To znaczy kiedyś miałem przyjaciół teraz wszyscy patrzą na MOJE pieniądze.
Nikomu nie ufam, każdy chce mnie okraść i tylko patrzy gdzie kończy się tęcza.
– Nie bardzo rozumiem?
– Mój kochany kociołko-bank ukrywam skrzętnie. Niestety za sprawą czarodziejskiego zaklęcia, którego nie potrafię zdjąć odnajduje go tęcza.
– Wszyscy o tym wiedzą i próbują Cię okraść nie popieram zabierania cudzej własności, ale…
– Kradziejstwo to kradziejstwo i basta.
– Wtedy wpadasz w gniew i zaczynasz się złościć, mścić, jesteś nie miły.
– Ciężko pracowałem na to co mam.
– Za pomocą zaklęć i sztuczek?
– Taką mam pracę.
– Mam dla Ciebie prezent – czterolistną koniczynę.
– Nie chcę ani Twego pieniążka, ani tego zielonego paskudztwa. Jeszcze mnie zniszczy. Żegnam.
– Skoro tak, to do zobaczenia tam, gdzie kończy się tęcza.