Spotkanie z bliźniaczkami – czyli przyczynek do rozważań
Jak powinien wyglądać kontakt z Naszą podświadomością.
Pewnego razu zmierzając w kierunku ważnych spraw dnia codziennego spotkałem na przystanku ojca z dwoma siostrami bliźniaczkami.
Były w wieku mniej więcej ośmiu może dziewięciu lat.
Muszę przyznać ze zwróciły moją uwagę przez kolor swoich włosów.
Promienno rude grzywy falowały na wietrze.
Jednak to co się działo naokoło ich przestrzeni przekraczało wszelkie granice.
Dosłownie powietrze iskrzyło dookoła nich błyskało świetlistymi kolorami.
I spostrzegłem coś czego nie wdziałem nigdy dotąd.
Dziewczynki miały wspólną aurę.
Stały oparte o barierkę odgradzającą ich od jezdni, patrzyły gdzieś w dal, uśmiechały się tajemniczo.
A nad nimi i wokół nich trwały eksplozje barw. Wyglądało to jak by właśnie w ten sposób ze sobą prowadziły zaciętą rozmowę. Wspólny kokon energetyczny tętnił życiem i jasnością.
Widać było, że stanowią jedność, ze doskonale się rozumieją i cieszą byciem ze sobą.
Jechałem później z nimi trzy przystanki tramwajem, a przestrzeń miedzy nimi nie zmieniła się trwała w dalszym szczebiotliwym zachwycie. Pulsując miarowo i radośnie.
I te ich zamyślone uśmiechy…
Dzięki, że takie istoty chodzą po ziemi.
Oby było ich jak najwięcej.
Nie mogłem zapomnieć tego widoku kilka dni później nastąpiło olśnienie.
Te uśmiechy znałem z pewnej pracy Leonarda.
Co mają wspólnego bliźniaczki, uśmiech Mona Lizy i podświadomość?
Gdzie Rzym, gdzie Krym?
Zastanawiasz się przyjacielu po przeczytaniu powyższego tekstu. Człowiek, szukając swojego ja prędzej czy później, staje przed bramą z napisem „rozwój duchowy”. Po przekroczeniu jej, z niemym osłupieniem przeciera oczy i dowiaduje się, że to dopiero początek, że dróg rozwoju jest wiele, a każda równie kusząca, każda wspaniała.
Jedną ze ścieżek rozwoju jest najpierw kontakt, później poznanie i wreszcie współpraca z własną podświadomością. Jeżeli podążysz drogi czytelniku tą ścieżką, to w wielu periodykach spotkasz się ze stwierdzeniami typu:
Aby zrozumieć siebie musisz poznać swoja podświadomość, musisz zacząć z nią pracować.
Stawiając sobie takie wytyczne na drodze rozwoju duchowego, wszystko stawiasz do góry nogami.
Zaczynając od takich podstaw, popełnisz kardynalny błąd. Mówiąc „muszę” sam rzucasz sobie kłodę pod nogi.
Teraz bardzo proszę byś przeanalizował, jakimi sposobami próbowałeś dostać się do swojej podświadomości. Jeżeli sam siebie zmuszałeś na siłę by znaleźć z nią kontakt, to nie dziw się, że sprzeciwiając się sobie i światu, w którym zostałeś wychowany, trafiałeś na mur milczenia i obojętności z Jej strony. Jednak, załóżmy, że już udało Ci się znaleźć drogę wiodącą do Twojej podświadomości, załóżmy, że już jesteście na dużym stopniu zażyłości.
I oto, zaczynasz do niej mówić jak wymagający szef z tonem nie znoszącym sprzeciwu:
Musisz zacząć pracować ze mną!
I tu znowu wychodzisz z błędnego założenia.
Podświadomość zadowolona i szczęśliwa, że w końcu chcesz się nią zajmować, stęskniona kontaktu z tobą, z największą radością zacznie Cię wspomagać. Pod jednym jednak warunkiem.
Pamiętaj, że Twoja podświadomość ma naturę dziecka.
„Dziecko” – Spytasz?
Wiele osób słysząc to określenie, ma przed oczami rozkapryszonego, nieznośnego bachora.
Bachora tupiącego nogami i drącego się w niebogłosy, próbującego takim zachowaniem wymusić coś dla siebie od zdezorientowanych rodziców. Nie, nie o takiego potworka mi chodzi mówię tu o istocie zakochanej w życiu i zachwyconej nim, istocie otwartej i ciekawej wszystkiego, co ją otacza.
Także, jeżeli chcesz znaleźć na powrót drogę do swojej podświadomości, musisz najpierw podjąć decyzję, że tego chcesz. Musisz wiedzieć, że już kiedyś miałeś z nią kontakt, było to dość dawno, miałeś wtedy mniej więcej od zera do trzech lat. Razem poznawaliście nowy świat, w którym przyszło wam żyć.
To podświadomość ochraniała Cię przed samym sobą, byś nie zrobił sobie krzywdy, ostrzegała cię również przed nieprzychylnymi ci ludźmi. To ona pokazywała Ci tajemne krainy, zwane później przez dorosłych wyobraźnią. Była twoim aniołem stróżem, chroniącym Cię przed niebezpieczeństwami otaczającego świata.
Razem kroczyliście przez zadziwiający świat, jednak zajmując się Nią w zachwycie mówiłeś dorosłym o tym, co widzisz, myśląc, że Oni widzą to samo. I tu nastąpił zgrzyt i twarde zderzenie z rzeczywistością dużych ludzi. Dorośli przerażeni Twoimi wizjami i zabawami zatrzasnęli za pomocą swoich sztuczek drzwi do podświadomości i tamtych zakazanych przez kulturę i wiarę światów.
Mijały lata podświadomość zepchnięta w ciemny kąt, żyła razem z tobą, od czasu do czasu próbując się do Ciebie dostać kuchennymi drzwiami snów, intuicji i odruchów spontanicznego działania.
W końcu udało jej się zwrócić na siebie uwagę.
Gdyby tak nie było nie czytałbyś przyjacielu powyższego tekstu. Już wiesz, że istnieje Coś takiego jak podświadomość. Dowiedziałeś się także, że dzięki niej możesz wiele osiągnąć i jeszcze więcej zdobyć
w swoim życiu. I zaczynasz postępować jak rodzic despota. Zrób to, zrób tamto-; pracuj! – krzyczysz, krzyczysz do niej w trakcie każdej medytacji, afirmacji czy transu.
A może spróbowałbyś się z nią najpierw zaprzyjaźnić??
A może najpierw nadałbyś Jej Imię, by wiedziała, że ten potok pragnień i żądań jest skierowany do niej, a nie jest tylko codziennym szumem twoich myśli.
Najwyższy czas byś zrozumiał także, że podświadomość latami oczekiwała byś zwrócił na nią uwagę. Nie stań się dla niej nieznośnym, belfrem stawiającym uwagę do dzienniczka za byleco.
Zaprzyjaźnij się z nią.
Postępuj jak z genialnym dzieckiem. Spróbuj przez wspólną zabawę zmotywować ją do wspólnego wysiłku i działań.
To jedyna słuszna droga.
Nie wierzysz?
Popatrz na siebie.
-Jak angażujesz się w coś, co masz lub powinieneś zrobić?
-Przypomnij sobie, z jakim trudem wchodził ci do głowy zadany przez polonistkę wiersz jakiegoś szalonego pismaka.
– Popatrz jak łatwo wchodził z kolei tekst piosenki ukochanego zespołu, czy piosenkarza.
Sam teraz wyciągnij wnioski.
Zaczynasz rozumieć?
Wiec zacznij bawić się ze swoja podświadomością i…
– Nigdy nie podważaj sygnałów podsuwanych Ci przez Twoją podświadomość.
– Nie sprawdzaj jej nieomylności, ufając jej wsłuchaj się w intuicję i przekazy senne.
– Pamiętaj ona jest tobą i nie sprowadzi cię na manowce. Nawet, jeżeli z logicznego punktu widzenia jej wskazówki są według Ciebie delikatnie mówiąc – idiotyczne.
Obyś, dzięki temu doprowadził Was ( siebie i ją) do stanu zestrojenia i uśmiechu, jaki ja wdziałem u sióstr, które były niejako przyczynkiem do powstania tego tekstu.
Życzę powodzenia; Hagal 2004