Bez przebudzenia

 

  Bez przebudzenia

 Mgła rozpostarła nad światem mleczny całun nicości,
Bielmem zasnuła błędne twe oczy
Niczym śmierć. Oślepiła blaskiem zimowej nocy
Ścierając w proch i pył ostatnie tchnienie światłości.

 
Nie zagrała ni harfa, ni pobudki pieśń
Nie zdołała obudzić cię ze snu twardego
Niczym głaz. Nawet odwagi nie miałeś by śnić;
O świcie ujrzałeś swego Boga umarłego.
 
Na dworze wichura i śnieżna złowroga zamieć
Postrach wzbudzały w wędrowcach zziębniętych
Do domu swego drogi w ciemnościach szukających.
Lecz tobie dane było i ciepło kominka i pięć
 
Zestalonych żywiołów na półce twej świadomości.
Czy twoją winą jest, że nikt nie powiedział ci
Jak posłyszeć dzwon w otchłani morskich fal?
 
 
© by Gotfael 17.12.2003