Pokochaj swoje imię



W czasie naszego życia spotykamy na swojej drodze wiele osób.
Rozpoznajemy je i zapamiętujemy dzięki ich różnorodności charakterów,
sposobu zachowania, ubioru i miana, które noszą.

Proszę skupcie uwagę jak w czasie pierwszego spotkania różni ludzie przedstawiając
się wymawiają swoje imię.
Jeżeli wsłuchacie się w intonacje wymawianego słowa zauważycie uczucia,
jakie dana osoba żywi do samego siebie a co za tym idzie do swego imienia.
Czasami jest to duma, pycha, radość, twardość, ale, jak że często jest to smutek, zwątpienie, rozczarowanie, obawa, lęk, ba nawet nienawiść.

Czy wiecie ile razy zwracając się do eterycznej zwiewnej i delikatnej kobiety:
– Pani Aleksandro.

Słyszałem w odpowiedzi:
– Jestem Ola.

I na odwrót, mówiąc do twardej zdecydowanej odrobinę apodyktycznej
i przedsiębiorczej damy:
– Olu.

Słyszałem:
– Proszę mówić mi Aleksandra!

Wielu lekarzy dusz radzi ludziom – pokochaj i zaakceptuj samego siebie,
to klucz do Twego sukcesu.

Dobrze.
Pytamy tylko jak?
Jedną z dróg do osiągnięcia tego celu jest właśnie pokochanie swego imienia.
Nasze imiona. Nasza duma a czasami porażka życiowa.
Rodzice powodowani tylko sobie znanymi zachciankami nadali nam je takie a nie inne.
Przyjrzyjmy się statecznemu dzisiaj 50 letniemu mężczyźnie.
Czterdzieści  lat temu ten człowiek o imieniu Jerzy wracał do domu z płaczem,
nie akceptowany przez rówieśników podwórkowych zabaw.
Po nocach prześladowało go śpiewne zawołanie:

„Jurek ogórek, kiełbasa i sznurek”.

Takie wyliczanki, które znamy wszyscy z dzieciństwa są swoista bronią używaną przez dzieci w celu zdyskredytowania, lub ośmieszenia ewentualnego intruza,
czy przywódcy wspólnych zabaw.

Dlaczego bronią?
Nasze imiona to swoista tarcza energetyczna składająca się z…………….
potężnego zaklęcia ochronno – charakterologicznego.

Pozbawieni jej stajemy się bezbronni.
– Ochrona i charakter w imieniu? – Spytacie.

Najwyraźniej obrazują to rodzime imiona.
Przyjrzyjmy się kilku słowiańskim zawołaniom:

Bogumił, Sławomir, Ziemowit.

Bogumił – bogu miły, czyli jego przyjście na świat było miłe bogom, ale i jego działanie,
i kroczenie przez życie powinno być zgodne z życzeniami i kodeksem boskim.
Jeżeli tak będzie postępował może liczyć na szczególną opiekę sił wyższych.

Sławomir – sławiący pokój.
Oto urodzony pacyfista i dyplomata w dobrym słowa tego znaczeniu.
Oto idealny rozjemca i negocjator zwaśnionych stron i bezstronny sędzia.
W związku z tym Sławek nie nadaje się raczej na wojownika.
Z punktu widzenia swojego imienia oczywiście.

Ziemowit – to nie witający zimę, lecz witający ziemię.
Jego przyjście na świat było radością dla rodziny, a jednocześnie to urodzony ekolog, biolog, rolnik. Swoisty piewca siły i potęgi, przyrody i ziemi.
W związku z tym nie powinien przeciwstawiać się tym siłom wykorzystując
je nieodpowiednio przez brak zrozumienia i poszanowania.
W przeciwnym wypadku może się narazić na gniew sił ziemi.

Każde z imion pochodzące nawet z najodleglejszych krain ma właśnie takie głębsze znaczenie, które nadaje nam dodatkowy charakter i przesłanie.
Wiedząc o doniosłości i potędze imienia w wielu kulturach nadawano młodemu człowiekowi kilka imion.
Jedno było oficjalne, drugie tajemne, które to miało osłaniać w szczególny magiczny sposób swojego właściciela. Strzeżone było zazdrośnie, ponieważ wierzono,
że jego ujawnienie wiązało się z całkowitą utratą sił, a nawet ze śmiercią.

Dość często spotykaną praktyką było zmienianie imienia wraz z dojrzewaniem człowieka.
Pozostałością tego obyczaju w naszej kulturze jest bobas Jureczek (czy Juruś),
chłopiec Jurek i mężczyzna Jerzy.

W dzisiejszych czasach, wkrótce po narodzinach dziecka zmęczeni debatami rodzinnymi idziemy do urzędu stanu cywilnego (w niedalekiej przeszłości – kościoła)
i nadajemy dziecku imię.
Drzewiej bywało inaczej.

Nadanie imienia było znaczącym obrzędem w kulturze klanu, rodu, wioski i plemienia.
Wśród wielu rytuałów dość powszechnym był zwyczaj wynoszenia dziecka na dwór tuż przed świtaniem.
W momencie, gdy pierwsze promienie słońca lizały zebraną społeczność trzymany przez ojca na wyciągniętych do słońca rękach noworodek słyszał skandowane swoje imię.

Dlaczego przy świtaniu??

Oto dziecko wychodzi na światło dnia po przebywaniu w łonie matki oraz matki ziemi nocy – lunaris.
Na światło dnia – męskiego solaris.

Nadanie imienia to przyjęcie noworodka do grona społeczności gatunku ludzkiego.
Wprawdzie zaprzeczeniem tego mogą być imiona pochodzenia zwierzęcego lub roślinnego,
lecz pamiętać musimy, że był to swoisty hołd dla tych opiekunów totemicznych,
a jednocześnie nadzieja, że noszący zwierzęce imię potomek przejmie część siły
i charakteru od swego imiennego przewodnika i będzie pomostem pomiędzy światem ludzi i przyrody.

Nadanie miana nie możemy utożsamiać z chrztem, ponieważ chrzest jest rytuałem przyjęcia człowieka do grona wyznawców danej religii.
Nadanie imienia przy tej okazji jest swoistym „przejęciem” starych zwyczajów.

Co powinniśmy zrobić natomiast, jeżeli już nosimy takie imię a nie inne?
Najprostszym wyjściem, jeżeli ono nam się nie podoba to zmiana imienia.

Jednak pamiętać musimy, że z punktu widzenia energetyki jest to związane ze zmianą osobowości człowieka.
To nie jest rozwiązanie problemu, lecz ucieczka. Wobec tego pozostaje nam:

Po:1 Zapoznanie się z jego znaczeniem historycznym i kulturowym.
Dzięki temu poznamy, jakie siły i cechy ono nam nadaje.

Po:2 Nieśmy je dumnie i radośnie.

Po:3 Pamiętajmy, że nie jest ono tylko brzmieniem zapisanych liter.
Z uwagą kreślmy je na papierze i dokumentach, a zmieni to wewnętrzne podejście do nas samych na poziomie indywidualny i zbiorowym.

– Co to wszystko ma do alfabetu runicznego? – Zapytacie.

Pamiętamy już, co niosły ze sobą te znaki i jak je wykorzystywano.
Przypominam, że na terenie europy alfabet ten był powszechnie stosowany mniej więcej
do połowy XII wieku. Dopiero później jako religijnie niepoprawny został wyparty przez alfabet łaciński, który to krzewił nową wiarę.

Do czego zmierzam…
A więc, każde imię można przedstawić w formie zapisu runicznego.
Pokazuje ono swoje drugie niedostrzegane ja.

Okazuje się, że jest sprzyjającym, bardzo silnym zaklęciem chroniącym swego posiadacza
w szczególny magiczno – totemiczny sposób.

Z zapisu runicznego imienia powstaje, więc amulet, w którym zaklęte jest swoiste kredo, wzbudzające nowe przyjazne siły i wartości.
Dla wzmocnienia działania takiego amuletu możemy poprzeć go jeszcze
(np. dodając na rewersie) naszą runą urodzeniową dobraną według specjalnego klucza.
Sprawi to, że nasze imię będzie jak by pracować dla nas samych. Będzie strażnikiem i obrońcą.

Dla przykładu:
Piotr… – To odrobinę niespokojny duch, którego zawsze będą swędziały stopy.
W swym działaniu będzie zdecydowany i prostolinijny, a wszystko to, by zdobyć, co dla niego najważniejsze, a mianowicie autorytet oparty na silnej rodzinie,
której pragnie być opoką.
Jego delikatna struktura…
Nie pozwala mu się przyznać do własnej słabości. Los to jego potężny sprzymierzeńca. Jednak pamiętać musi, by nie zejść ze ścieżki przeznaczenia w dążeniu do doskonałości.
W przeciwnym razie możemy mieć do czynienia z despotą, który w ten sposób ukrywa swoją niedoskonałość.

Patrząc na pierwszą, trzecią i piątą runę w tym imieniu widzimy, że Piotr jest w pewien sposób prowadzony przez los ku drodze mądrego patriarchy, który będzie potrafił poprowadzić swoja rodzinę ku świetlanej przyszłości.

© Hagal 2003

P.S.
Zainteresowanych Runicznymi imionami odsyłam do działu :
Charakterystyka i znaczenie imion,
jednak uprzedzam niecierpliwych, że nowe pojawiać się będą w miarę ich opracowywania.