Rut – wiersze

zamknięte oczy
 
Jest takie miejsce, które uwodzi.
Jednak nie każdy je widzi,
a tym bardziej nie jest jego świadom.
Zawsze się pojawia, gdy jesteśmy pewni tego, że jesteśmy
i że chcemy być tu i tak jak jesteśmy.
Zaczyna działać jego czar
i usypia nas w swojej fantazji,
którą powoli akceptujemy; nawet niebędąc świadomi,
że to my, a nie…
To tkwi w nas i się budzi, gdy śpimy…
 
 ****
 
Każdy zadaje pytania, kto nie rozumie drugiej osoby…
Próbuje usprawiedliwić swoją niedoinformowaną świadomość,
która błądzi po jego, wyimigowanym świecie.
Szukasz odpowiedzi, a raczej rozwiązanie czegoś, co jest Ci zupełnie obojętne
(jak wiele takich tym podobnych rzeczy) mimo tego jak ją znajdujesz to czujesz
satysfakcje budującą coś więcej niż to, co Cię tworzy.
Kiedy nie możesz odnaleźć tego, czujesz przytłoczenie, które stopniowo niszczą Cię, ale wiesz, że to znajdziesz, bo to w końcu Twoja gra.
 
Tok
 
Boli Cię to, co w Tobie jest, nie wiesz, co, a raczej nie chcesz wiedzieć i to Cię boli. Chcesz być wszystkim tym, co otacza Cię i Cię żywi. Robisz rzeczy, które nie rozumiesz, ale jesteś napędzony przez swoje ego…
 
 
 
Iluzja
 
Iluzja jest bliżej niż Ci się zdaje, jest częścią Twego życia, ale dużą jednostką czyjegoś ironicznego życia. Czytając to nie masz świadomości, że to dotyczy Ciebie i szybciej niż możesz to przewidzieć udowodni się to, że ktoś toczy iluzje wobec Ciebie… A Ty uważasz, że wiesz wszystko i ciut więcej…. Prościej.. Zaskoczenie jest tuż za rogiem.
 
 
 
 
 
Sekret
 
Moja krew jest trucizną sekretu, spływająca po mych ramionach… Idzie w dół.. Mimo poczucia wolności…. Ta ciemność i obcy mrok przyciąga ją… Wchłania… Na wieczność.
 
 
 
 
 
Wrota
 
Wrota otwarte, zapraszają mnie do środka, do tego, co chronią i reprezentują.
Ich wnętrze jest skryte i obce. Jasność wydobywająca się za nich rozprasza gęsty mrok, w którym jestem. Nie wiem, czy chcą pomóc czy pogrążyć… Czekają, ale jak długo? Wytycza mi ścieżkę, którą łatwo nie można zgubić…
 
 
 
 
 
Nowy świat
 
Kolejny rozdział stał się pół zamknięty
Stojąc na nowej drodze
Patrząc na okolice nieznanych
Kropla lęku tkwi, brak wiedzy
Postać nowa, nie jedyna
Wydobywa stare nauki
Kusi ciekawość, nowe progi
Zapach, świeżość, oczu
Tyle kroków do wykonania
a cele nie znikają.
 
 
 
Przygarnięcie wspomnienia
 
Nietrwały dotyk, tak upragniony
stał się ułamkiem sekundy
Zatopiony w wosku
ukazuje anielskiego demona
 
 
 
Oczekiwanie
 
Trud przewrócenia kartki, kolejnej nowej strony.
Upragniony spokój, zmęczenie tkwi na powiekach
Tak zamknąć je, to zasłużony odpoczynek.
Krew wypływa, co i raz z zadanych ran
Uśmiech znika, radość chwilą nietrwałą
Kropla jej dodana, tak zwycięstwo, ale jakim poświęceniem
Koniec z końcem, łzy sprawiają ból, każdy ruch…
Nadzieja przyszłości, ale czy przybędzie
Oczekiwanie staje się ukojeniem
Byle nie przed kolejną czarną stroną
Oczy błyszczą, pulsują życiem
Wtopione w mrok widzą zakazane
Pustka oświetlona, nie powinna dziwić
Często tak bywa, gdy zatracony los w sukcesie tkwi.
Jedno słowo tyle znaczeń
Przy ozdobniki zwiększają możliwości.
 
 
 
 
 
Zabłąkane
 
Mówią, że nie należą do tutejszych wyznań.
Jaka jest wiara? Ta która zaprzecza innej?
Inna która zaprzecza tamtej? Jak mogą być pewni tego czego nie znają.
Mają czas próbny i nic poza tym, a tak się rządzą i przechwalają.. i tak zginą
 
 
 
 
 
***
kropla, za kroplą spada w dół,
tylu straconych, a ilu pięknych.
A jednak pozostają Ci na górze,
którzy rozbłysną nie jeden raz.
 
 
 
 
 
Przybądź do mnie
 
Zgubiłam swoją ciemność,
Nadzieja podąża za mną
W środku śmiech duszy
Krzyk wydobył się ze mnie otwarcie
 
Matko przestań płakać.
Wiesz co ja chce
Opuściłaś mnie jak śmiech
Próbuję to odwrócić
Ja tylko potrzebuje wiedzieć
Co się dzieje
 
Kiedyś w ciemności
W domu siedzę sama
Myślami daleko w podróży
Miałam tyle marzeń
Tyle przepadło
Przelało kielich
Przeznaczenia
 
Kiedy nadejdziesz
Będę czekać
Rozpal we mnie to coś
Chce poczuć to co mi odebrano
To co opuściło
Nieważne co chcesz
chce być tam gdzie ty
Trwać
 
Znajdę Cię gdzieś
Będę próbować
Zobaczysz umrę przy Tobie
Wytrzymam
Zauważę Cię kiedyś w swoim życiu
 
 
 
 
 
Zaginiona myśl
 
Już nie idę z nim naprzód, krok za krokiem.
Odwrócił się twarzą w moją stronę.
Jakie to bolesne mimo ,że nie zostawia ran…
To jest to co stworzone do bycia i klęski.
Jest tu i stoi na przeciw.
Wnikliwy wzrok bada to co kryje i chowam.
Nóż zwrócony ku mnie.
Ostatni znak,
ostatnia chwila
by nie dopuścić do ostatniego krzyku…
On wie że myślę o tym
on wie że nie wygra
nie tym razem.
Kiedy indziej wróci z pomocnikami swego okrutnego zamiaru.
A ja będę czekać….
 
 
 
 
Łza
 
Taka cicha, samotna, ale wiele znaczy
Jest zaburzeniem równowagi, a może zapowiedzią
Każdy zrozumie to inaczej, ale to nie jest istotne
Lecz to by pamiętali że ukazuje zmianę
Może poddanie, bezradność lub zgubę
Zaistniało bez prawnie, nie pytając
Walczy z Tobą, ale przegrywasz
Słabość aż dołuje Cię
Wybierasz kompromis.
 
 
 
 

Nic, nicość, a jednak coś…
 
Nic tak nie boli jak strata samego siebie
(tracisz wtedy nie tylko bliskich ale i to co Cię otacza)
To jest Twoja klęska, nie idziesz by komuś złożyć kondolencje….
choć je składasz jednocześnie odbierając.
Patrzysz w czarne lustro, zadymione jeszcze od ognia walki…
łzy odbite w nim oczyszczają go a krew barwi.
To są teraz kolory Twego życia i losu.
Ręka drży od ciężaru wciąż trzymanego mocno miecza Broni którą tak zawzięcie walczyłeś.
Nie ma nic co tworzy nicość, w której jest coś…
 
 
 
 
 
 
Chwila, urwana z choinki
 
Czas pędzi nie ubłaganie,
ciągnąc za sobą te chwile powolnie.
Czasem Się odwróci i spojrzy w oczy
by złośliwości zadały ból i mylnie kroczyły.
Zakłopotanie albo raczej wstręt do niego
czemu to czyni, czy moje łzy są zbyt małe?
Myśli mylą jego samego.
Moje serce zaistniało, może zbyt słabe,
ale zapewne czegoś warte
Jakie to żałosne.
 
 
 
 
C
 
To jest tym co stworzył świat. Przemija według zasad umiera jak dno, które jest usypane płatkami róż. Istnieje i widzimy to, odczuwamy, a także doświadczamy, ale to tylko iluzja. Żyje w naszych snach, marzeniach i przemijaniu. Widzi nasze myśli, takie jakie my nie znamy. Tworzy nasze życie… i je odbiera…
 
 
 
 
 
Szloch
 
Łzy są przestroga a raczej milczeniem.
Płyną swobodnie nie znają świata
są tylko skromnym znakiem
naszego wnętrza.
Słyszysz wołanie,
wołanie cienia
ale nie posiadasz sumienia
by przynieść mu ukojenie.
Zakończenie początku nastąpiło
początek końca przybyło.
 
 
 
 
 
 
 
Niezdecydowani
 
Kazali żyć…
Przetrwanie trwało na mych oczach
Okaleczyli…
Podnieśli by spętać niczym ofiarę…
Kazali patrzeć…
Ten ból przebił moje serce w nich
Nakazali…
to nie pomagało, wzrok uciekał…
Podarowali…
nic już mnie nie nauczy żyć…
Skazana przez los…
Nauczona….
pijąc kolejny kielich iluzji…
mówią o pięknie…
to nie zmieni nic…
 
 
 
 
 
 
Darmowy bilet…
 
czasem trzeba coś zmienić… by było lepiej lub gorzej
tory się mijają… spotykają i wyprzedzają
to tworzy reguły tak jak pociągi mają czas jazdy
by nie błądzić tworzysz znaki i wskazówki
by nie zabłądzić wybierasz jeden kierunek… jak go mylisz wracasz się
czasem budujesz czasem zburzysz…
często wybierasz dłuższą drogę ale prowadząc w to samo miejsce
tylko ze czasem bezpieczniej.
Coś cię kryje coś ukrywa.. to nie ty?
a może jednak… coś nie tak.. nie ma końca…
 
 
 
 
 
 
 

Prośba
 
Naucz mnie kłamać
utrzymać godność
umierać na polu bitw mojego wroga
zamieniać łzy w kryształy przetrwania
tańczyć wśród ognia mej nienawiści
uduś ta chwile w jego mądrości
zmieniać wiatr, spojrzenia innych
 
 
 
 
 
 
 
Zakopane by zniknąć
 
Zatopmy swoje myśli w jeziorze marzeń
Jej tęcza zmieni się.. a myśli każące ujdą w mniejsze zakamary
Nasza obawa jest tylko napędem.. naszych dążeń
Stawiając do walki dajemy żyć nie tylko sobie.
To nie prawda że zawsze giniemy … my trwamy w każdym czasie…
wychowani przez czas, milczenie, i wiele więcej darów niż my sami..
Nieskończony kres istnień widzę w odbiciu prawd.
Schowaj woreczek cennych kryształków.. wskaż drogę innym…
podążaj za nimi wzrokiem… sama krocz ku swemu.
Nie zmieniaj swego oblicza …ono samo się zmieni..
pogódź się z miłością innych nie zawsze musi być taka jaka jest.
Zatocz kółko by sprawić przyjemność komuś.
Czasem ktoś chce chwile z osobą o czarze większym niż cud dusz.
 
 
 
 
 
 
 
Tylko życie?
 
Nie tańcz sama… inni też chcą zasmakować tego bólu…
Śmierć idzie wraz z Tobą… i pilnuje Cię bardziej niż to możliwe.
Utul kolejne dziecko w podusię ..niech za śni jeszcze raz o tym świecie nieznanym..
Pocałuj kolejną nieświadomą postać… zaprowadź do bramy, dalej dojdzie sama…
Zakop miecze wojen… przynoś dzban nie śmiertelnej wody…
Pokonaj ogień swych uczuć… zapłoń gdy wezwą Cię na straż ich kolejnych posłańców…
A Twoja wieczność nie zginie w tym czasie i innym… narodzona by trwać wiecznie…
Twoja światłość mknie wśród cieni…
patrz na ludzi pokonanych
 
 
 
 
 
 
 
Zignorowane
 
Czas nietrwale mknął, unikał zakamarki.
Niby srogi. Dał to poznać, zatarł szczęście,
A zgniecioną nadzieje wrzucił w kąt.
Bawił się tym i owym.
Szeptał czule kłamstwa innym.
Wielu uległych, teraz karę dopełnia.
Zasłonił Twe zmęczone grą oczy.
Nicość stałą się mym domem.
Czy ktoś kazał mi żyć?
Czy ktoś kazał trwać w tym?
Może tak, może nie, kto to wie…
Zostałam, czekałam, na co?
Obserwowałam i uczestniczyłam.
A na co teraz czekam?
Coś urwało kawałek kurtyny,
Odsłoniło to co mnie zaskakuje.
Czy to prawda? Dzieje się naprawdę,
Czym to będzie, jak nie kolejną lekcją.
Czekam na Twój ruch, pokaż czy aż tak bardzo będę chciała istnieć.
Ukarz swe oblicze. Oryginalność iskrzy w Tobie.
Nadzieja odradza się z popiołów… Czy to fałsz?
Jeśli nie to wiele razy zaprzeczę sobie…
 
 
 
 
 
 
 
O to Ty
 
Wierzysz we mnie
Jesteś tu ufasz mi.
Twoja cała dusza oddała mi się
Twoje usta milczą gdy sprawiam ból
Opętało Cię to coś co unikałeś
Życie zmieniło się
Wskazówka czasu zwolniła
Zapadłeś w rozkosz chwil
 
 
 
 
 
 
Ludzie są nieśmiali i niewinni …
Czemu tylko ciągle mają coś na sercu…
 
Na początku zamykasz tylko oczy, potem coraz bardziej odchodzisz…
 
 
 
 
 
 
 
 
Zwątpienie
 
 
Mówisz do mnie ‘świat’
Cenisz mnie jak swoje myśli
Unicestwiasz jednak jak ‘kwiat’
Wabisz innych by pomogli
Mówisz dziwny
Twierdzisz melancholijny
To moje oblicze
I krwią wyryte w tabliczce
Wyraźne wskazane
że moje miejsce
nie w miłości ani szczęściu
lecz tam gdzie innych niema
są ale znikają
trwam jak przeklęcie
najgorsze ze słów
Cosia ust
Nie wskażę gdzie nie będzie Cię
Może zaistniejesz w jednym z moich snów
Ale czy tego chcesz?
Czy do tego dążyć pragniesz?
To nie byle wyzwanie
To spojrzenie w dno otchłani
Nic warty taki wysiłek
Ani nagród, ani pochwał
Twe oblicze to cenny zwitek
A może szansa nadziei jest
W końcu dziwne to jest
A to co dziwne to i ja
Obce jak moje słowa
Moje myśli nawet pochłaniają
Odległe jak moje pochodzenie.
 
 
 
 
 
 
 
 
Kawałek nas
 
Ta osoba żyje; oddycha, istnieje, jest tu zawsze. Nie lubi niczyich spojrzeń, unika je gdyż one ją parzą. Zna drogę, ale nie koniec. To jest ciężkie, skomplikowane ale nie dla tej istoty. Kiedyś zabawa to jej ulubiona rozrywka nocy, lubi wysysać umysł i je wykorzystywać. Jakże żałośni są niektórzy tyle zdań, wyrazów na próżno. Ich czas to strata czasu. Nie umieją docenić rzeczy które podają im na tacy, tacy którą ciągle lekceważą, a gdy ktoś zauważy wyśmiewa ją…. To takie smutne… i chaotyczne.
 
 
 
 
 
Nocna przestrzeń ludzka
 
Nic, nie ma. Tylko ciemność. Albo aż ciemność. Rozpowszechnia się, rozpiera Twoje płuca, zamyka oczy, budzi czujność. Ukrywa krew i mroczne oblicze rzeczywistości. Ukazuje spokój…. Iluzje zasłania. Nieliczni znają jej matkę.
 
 
 
 
 
 
 
U pragniona Miłość
 
Moją miłością jest to co bardzo szanuje, to co mnie pasjonuje i inspiruje, to czemu cała się oddaję, to co będzie moje, a raczej ja jego, to coś co wciąż obiecuje że przybędzie do mnie. Ja w to wierzę i czekam. Śmierć mnie przyciąga, nią żyję, ona mnie motywuje do dalszego czekania, jakiegoś istnienia. Śmierć mnie pochłania. Jest tą miłością za którą oddam życie.
 
 
 
 
 
 
 
Zaprzeczenie
 
Lubię to, ten pierdolony świat, czemu tylko kurde mać mam ochotę zamknąć drzwi, odejść, pójść bez pożegnania. Żeby wszystko i wszyscy pozostawili mnie. Stracić ten tzw. ‘cenny czas’ spędzić go na dnie.
Pokażcie mi tą klasę o której tak mówicie.  Tą krew co płynie niczym rzeka. Pokaż jak się odradzasz z nożem w sercu niczym feniks. Pokaż swą twarz. Czy to nie boli, jakże to piękne! Śmiej się póki jesteś w stanie. Kiedyś będziesz leżeć, myśli puste nie szalone jak kiedyś. Co się dzieje? Tak nic nie powiesz bo to co kochałeś to co ceniłeś i oddałeś całe życie… przytłoczyło Cię do ziemi która była Twoją podstawą, fundamentem. Niczemu już nie zaufasz ale nie z  powodu wniosków które ukazały prawdę, lecz dlatego że nie masz czemu ufać. Nic już Cię nie chce. Patrzy z góry nie chce zużytych, idzie po nowe świeższe umysły. W końcu docenisz to co Cię zniszczy. Ty jesteś zagładą siebie i całego świata. Rządzisz czym chcesz, jak chcesz. Walcz z sobą nie trać sił… może kiedyś wygrasz w morzu łez, rzece krwi i górach bólu. To czego się boisz jest tak blisko że dziwię się że możesz spokojnie spać. Nie trzymaj noża tak by przeciwnik widział, bo kiedyś użyje go przeciw Tobie.
 
 
 
 
 
 
 
Kolejna próba
 
Wiem że życie trwa,
Pragnienie przerwania go tkwi we mnie
Próbuję to zwalczyć
Znajduję chwile ukojenia
Nie na długo gdyż znów ktoś bawi się nożem
Widzę dobro, łza szczęścia
Czuję niesprawiedliwość, energia zła tkwi we mnie
Jesteśmy tu, istniejemy na tym świecie
Odczuwamy wiele…. Miłość przemawia przez śmierć.
Próbuje zmienić to co zabija innych
Staram się, to przemawia przez mą krew
Krew tkwi w truciźnie
Spojrzenia obcych ludzi wabią mnie jak flesz.
Szepty, otaczają mnie,
Gra trwa, los zmienił krok,
Wybrał inną drogę.
Ile jeszcze dusz we mnie tkwi?
Szalony krok pozwala istnieć
Znajdź swój rytm,
nie pozwól odejść temu który Cię utrzymuje przy życiu
Pozwól wypić kielich przetrwania
O bólu i tak zapomnisz
Pójdzie w niepamięć.
 
 
 
© by Rut