Szamanizm

Często zadaję ludziom pytanie:

– Jak daleko dla Was sięga nasz czas?
-Jak daleko zakorzeniona jest nasz kultura?

Padają odpowiedzi :

-II Wojna światowa
-Chrzest Polski
-Narodziny Chrystusa

Tak, czas jest względny.
Gdy pytam o Egipt, czy też o którąś z dynastii chińskich i pokazuję, że przecież miały one swój początek gdzieś 8 tysięcy lat temu, widzę zdziwione oczy.
Widać w nich pytanie :

-O co chodzi temu brodatemu facetowi? Uśmiecham się i pytam o neandertalczyka.

-Przecież to przed homo sapiens – padają odpowiedzi.
Tak i owszem tylko to było 30 – 40 tysięcy lat temu.

-Ile????????

Tak, właśnie tyle lat ma świadomość ludzka. Czy neandertalczyk – ten małpolud przedstawiany z oczami tęskniącymi za rozumem nie miał swojej kultury?

-Czy nie kochał?
-Czy nie radował się z narodzin dziecka?
-Czy nie rozpaczał po śmierci najbliższych?
-Czy nie odczuwał bojaźni przed otaczającym go światem?
-Czy nie śnił?

A gdzie tu szamanizm? Jego źródła? – spytasz czytelniku.
Właśnie w tym odległym świecie. Odległym o dziesiątki tysięcy lat ludzkiej historii.
Aby zrozumieć istotę szamanizmu trzeba cofnąć się o te „kilka” lat.
Popatrz, chory niedźwiedź wychodzi ze swej gawryi bezbłędnie „trafia” na zioła,
które pomogą mu zwalczyć nękające go dolegliwości.
Tak samo „Pierwotny” odnajdywał antidotum na swoje bolączki. Bolączki ciała i ducha.
Nie wiedział dlaczego. Po prostu szedł i działał tam gdzie ciągnęło go to „coś”.
Bardzo często to „coś” istniało w świecie, który otwierał się przed nim tuż po zamknięciu oczu, gdy zapadał w sen. Tylko On nie oddzielał snu od jawy.
Dla Niego obydwa te światy były jednym spójnym istnieniem.
I tu tkwi istota szamanizmu. Bez względu na to czy analizować będziemy szamanizm aborygeński, czukocki, norweski, węgierski, Indian północno amerykańskich czy południowo amerykańskich.
Czyli cokolwiek zmienimy w czasie snu, lub światach energetycznie zbliżonych do śnienia zmieniamy w naszym świecie „Formy” znanym nam z codziennego życia.
Jedyna różnica w światowych Szamanizmach polega na sposobach inicjacji,
technikach wchodzenia w Święty stan Transu, lub świadomego śnienia.
Różnice te wynikają z pokoleniowych doświadczeń i panteonów bóstw poszczególnych plemion i nacji. Korzenie jednak są te same.
Techniki się różnią. Intencje i sposób działania nie. Każdy szaman w swych wycieczkach podróżuje po doskonale sobie znanych energetycznie terenach.

Wie, że tymi samymi ścieżkami przechodzili jego dawni plemienni poprzednicy.
Wspiera się w swym działaniu przedmiotami totemicznymi, zwierzętami opiekuńczymi, lub wspiera się na podpowiedziach duchowych przewodników. Przewodnicy Ci są czasem niezbędni do wykonania zleconego czy też potrzebnego do wykonania zadania.

Szaman będzie gdzie indziej wybierał się w celu leczenia choroby, gdzie indziej w celu oświecenia i jeszcze gdzie indziej w celu np. kontroli pogody. Wielu młodych ludzi zafascynowanych szamanizmem a szczególnie po obejrzeniu filmów lub lekturach książek (np. Carlos Castaneda) uważa, że najprostszym wejściem na szamańską ścieżkę jest sięgnięcie do środków halucynogennych czy narkotycznych. Nic bardziej błędnego. Owszem niektóre nacje używają tego rodzaju sposobów. Jednak uciekają się do nich w ostateczności,gdy inne znane im metody transowe zawodzą.

Dotykamy tu tak zwanego szamanizmu twardego – czyli pracy szamańskiej wspieranej przez święte rośliny.

Alternatywą do niego jest szamanizm miękki gdzie szaman w sposób wypracowany wchodzi w świat transu czy świadomego śnienia.

Tu pada pytanie:
– Co dzieje się w tych stanach? W zależności od potrzeb szaman podróżując po innych światach ma do wykonania pewne zadania.
Czasami musi np. przenieść jakąś rzecz z jednego miejsca na drugie.
Czasami musi pomóc innej istocie.
Innym razem rozwiązuje zagadkę (taką jak Bilbo w książce „Hobbit czyli tam
i z powrotem”  gdy spotyka pierwszy raz Golluma ).

Bardzo często zdarza się, że musi stanąć do walki ze stojącym mu na drodze przeciwnikiem.

Wchodząc w trans nigdy nie wiemy kogo spotkamy, jakiemu zadaniu tym razem przyjdzie nam sprostać. Wchodząc w stan transu musimy mieć wypracowane techniki wyjścia
z niego w każdej chwili. Ponieważ często zdarza się, że istoty spotkane tam są znacznie silniejsze od nas (świadczy to, że nie zebraliśmy dostatecznego doświadczenia
i wiedzy by wykonać dane zadanie).

Działanie narkotyku, a co za tym idzie trans nim wywołany przypomina potrzask czy pułapkę. Tkwimy w niej do zakończenia działania substancji poszerzającą percepcję.

Która z odmian szamanizmu jest lepsza?
Pozostawiam do oceny szanownego czytelnika.

CDN